Back to Top

Fiji Video (MV)




Performed By: Taco Hemingway
Length: 4:02
Written by: Filip Szczesniak




Taco Hemingway - Fiji Lyrics




Jak zasięg zerwany w tunelu
Jak kożuch płynący po mleku
Download'y zerwane przy procentach 99-ciu
Jak bankomat, co nie wydał ci PLN-ów
Słuchawki splątane w za ciasnej kieszeni
Jak żółtko rozlane na starej patelni
Gdy ludzie w lokalu są jacyś za piękni
Gdy prosisz o kawę dużą, a barista poprawia, że Venti

Właśnie tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak

Gdy nie wiem jak rozpocząć mam drugą zwrotkę
Gdy typy śpiewają o Legii pod oknem
Jak stanik, co za nic się nie chce znów rozpiąć
Jak stanik, co za nic się nie chce z- ekh, ok, sorry
Jak apka YouTube'a, co nie chce grać w tle
Jak wieści ze szczytu, gdy jestem na dnie
Jak Uber, co gada, gdy ja wolę milczeć
Gdy chciałem pogadać, a ty wolisz ciszę

Nie wiesz, jak mnie wkurwia kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak

Znowu cię widzę, sobie siedzisz przy Wiśle
Ale to chyba jest złudzenie optyczne
Mamy kontakt tylko telefonicznie
Znowu się martwię, że na stałe się osiedlisz na wyspie
A ja co? Będę sam tutaj
Życia sensu będę sam szukał
Znam te śpiewki, słyszę fałsz w ludziach
Sieją ferment, niby Kampucza
Ty przejrzysta jak woda Fiji (i chcę cię na hejnał)
Masz ostatnie słowo, w sumie to ad-liby (w nich jesteś jak Takeoff)
Amerykańskie kino, ciągle oglądam filmy (te bez happy-endów)
Livin' la Vida Loca, wolałbym trochę ciszy

Nie wiesz jak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Jak zasięg zerwany w tunelu
Jak kożuch płynący po mleku
Download'y zerwane przy procentach 99-ciu
Jak bankomat, co nie wydał ci PLN-ów
Słuchawki splątane w za ciasnej kieszeni
Jak żółtko rozlane na starej patelni
Gdy ludzie w lokalu są jacyś za piękni
Gdy prosisz o kawę dużą, a barista poprawia, że Venti

Właśnie tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak

Gdy nie wiem jak rozpocząć mam drugą zwrotkę
Gdy typy śpiewają o Legii pod oknem
Jak stanik, co za nic się nie chce znów rozpiąć
Jak stanik, co za nic się nie chce z- ekh, ok, sorry
Jak apka YouTube'a, co nie chce grać w tle
Jak wieści ze szczytu, gdy jestem na dnie
Jak Uber, co gada, gdy ja wolę milczeć
Gdy chciałem pogadać, a ty wolisz ciszę

Nie wiesz, jak mnie wkurwia kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak

Znowu cię widzę, sobie siedzisz przy Wiśle
Ale to chyba jest złudzenie optyczne
Mamy kontakt tylko telefonicznie
Znowu się martwię, że na stałe się osiedlisz na wyspie
A ja co? Będę sam tutaj
Życia sensu będę sam szukał
Znam te śpiewki, słyszę fałsz w ludziach
Sieją ferment, niby Kampucza
Ty przejrzysta jak woda Fiji (i chcę cię na hejnał)
Masz ostatnie słowo, w sumie to ad-liby (w nich jesteś jak Takeoff)
Amerykańskie kino, ciągle oglądam filmy (te bez happy-endów)
Livin' la Vida Loca, wolałbym trochę ciszy

Nie wiesz jak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak
Tak mnie wkurwia, kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz
Sobie wymyśliłaś chyba, że to melanż
Że siedzę z kolegami i cię ignoruję
To nie tak, to nie tak, to nie tak, to nie tak
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Filip Szczesniak
Copyright: Lyrics © Sony/ATV Music Publishing LLC


Tags:
No tags yet