Zazdrość drapie mnie po szyi, szepce z tyłu
Ktoś lepszy jest
Tracę zdolność do decyzji, nie wiem nawet
Co mam zjeść
Miękkie nogi, twarde plecy
A z jej piękna cieszą się koledzy
O kurcze, kurczę się
Teraz analizuję, myślę sobie
Skąd ten swąd
Zapach strachu każe uciec
W najciemniejszy z ciemnych kąt
Tym razem nie dam za wygraną
I spróbuję naga w prawdzie stanąć
To pycha zapycha mnie
Spadłam z krzesła, nie jestem najlepsza
Wieża zbita w proch
W tej strefie zero, dotykając wnętrza
Nagle przychodzi On