Być może jest taka wyspa,
Na jakimś oceanie.
Która ma jedną przystań i jeden jacht, w tej przystani.
I wody jednej rzeki,
Przecinają ją w poprzek.
I jeden strażnik rekin,
Pilnuje wyspy dobrze.
I pojedyńczo się łamią,
O skały samotne fale.
I jeden czarny namiot,
Stoi na owej skale!
Nad palmą, jedną jedyną,
Błyszczy jedyna gwiazda.
A gdy się chce tam dopłynąć,
Jest tylko jedna jazda!
Gdyż, jeden jest kierunek
I jeden mały bilet.
Więc po swój biedny pakunek,
Niebawem się pochylę!
I opuszczę swą izbę,
Bez słów i powrotów.
By popłynąć na wyspę,
Do czarnego namiotu!
I będzie coraz ciemniej,
Ciepło, smutno i mglisto.
Psy, kiedy wyją w pełnię,
Też tęsknią, za tą wyspą!
Być może jest taka wyspa,
Na jakimś oceanie.
Która ma jedną przystań i jeden jacht, w tej przystani.
Być może, być może.