Miałem siostrę porażkę, brata co zwał się sukces
A i tak nocą do domu szedłem mokry jak kundel
Jestem z pokolenia tych, co nie myślą co z jutrem
Na sto procent znałem dobrze tylko jedną sztuczkę
Siedząc z Tobą w kawiarni pierwszy raz
Kładłem na stół dziesięć złotych, zamiast kilku ściętych róż
Pytałem: "Czy pójdziesz ze mną o zakład Madame?
Bo pocałuje Cię nie dotykając Twoich ust."
Znałem to z jakiegoś filmu
A i tak zawsze skutkowało drżeniem jej warg
I teraz myślę, że to historia szwindlu
Bo dotykając warg kradłem ich smak
Prestidigitator
Szarmancki, nigdy nie myl z sarmatą
Młokosy będą pytać jaka w tym sztuka
Że pocałunek stawiam wyżej niż spokój fiuta
A może chodzi o spokój ducha
Nie liczbę pitych butelek i oznaczonych kobiet
Zbiegiem lata jestem bardziej jak kolekcjoner
Co na plastrach pamięci dokleja każdy moment
Nie potrafiłem grać
Zamiast wciskania pustych kłamstw
Znałem tę jedną sztuczkę
Patrz to prawdziwy Ja
Kładąc kolejną z kart
Stoję przed Tobą jak przed lustrem