Ten los mnie kusi zbyt często dusi musi robić
To by mnie zmusić do działania zmiany zdania
Bez zbędnego pierdolenia bez pierdolenia
Warszawski styl mówienia o tym co się zdarzyć może
Jak pochwalisz dzień za wcześnie wzburzone morze
Ostre jak noże fale tnące powierzchnie
Stale pytam Za jaką karę mam się dostosować
Jak wszystko szło po myśli w sekundę poszło się jebać
Wiesz musiałem tak dojrzewać brać swoje i się nie bać
Bez tego mogłem przegrać przegrane życie
Pochwaliłeś się za wcześnie a serca bicie
Jakby na chwilę zamarło to wpływ wywarło
Nieodwracalne skutki robią ci w bani czystki
Nie rozwiążesz łamigłówki bo nie jesteś ponad wszystkim
Patrząc na zyski staraj się być uważny
Ten grunt jest śliski ale nie myśl jak każdy
Nie chwal dnia przed zachodem słońca
Nie znasz końca dnia ani godziny
Czy to płacz czy śmiech wnet można
Sięgnąć dna i wzbić się na wyżyny
Nie chwal dnia przed zachodem słońca
Nie znasz końca dnia ani godziny
Czy to płacz czy śmiech wnet można
Sięgnąć dna i wzbić się na wyżyny
Czy to zima czy lato rachunki płacę
Biorę na cel szczęście i kasę
Raczej bez niej szczęścia nie ma smutne
Wierzyć w coś co kiedyś było dla mnie obłudne
Różne koleje losu próżne myślenie osób
Przykry obraz dla oczu później zmieniły sposób
W jaki dziś widzę słucham rozsądku głosu
Tylko na pozór brak pitosu to szczegół łosiu
Świat pędzi szybciej nie czeka na nas
By nadążyć trzeba bardziej zapierdalać
Nie ważne co masz w planach fajnie jak gra gitara
Niejeden myśli że nieszczęście to jest boża kara
Sam się kara szkoda mi takich ludzi
Nie widzą że powinni się obudzić ciężar zrzucić
Bóg się smuci gdy pośród was kroczy
Bo nie widzi wolnych ludzi tylko puste oczy
Nie chwal dnia przed zachodem słońca
Nie znasz końca dnia ani godziny
Czy to płacz czy śmiech wnet można
Sięgnąć dna i wzbić się na wyżyny
Nie chwal dnia przed zachodem słońca
Nie znasz końca dnia ani godziny
Czy to płacz czy śmiech wnet można
Sięgnąć dna i wzbić się na wyżyny