Opowiem Wam bajkę
Jak kot palił fajkę
A jak palił to tylko Chesterfield i Marlboro
Wypaliłem ich zbyt sporo
A ten moment jest idealną porą
By się zmierzyć z moją zmorą
Co nie daje spać po nocach
Więc staję do boju
Nie odczuwam niepokoju
Chociaż lekko wyczerpany z mocy
Sen się ze mną droczy
Ja pcham to do przodu
Mam do tego wiele powodów
Czuję nacisk z każdej strony
Ja spokojem ochroniony
Mam wokół swoich ludzi
Presję, która mnie nie nudzi
I choć szkoda mi tych, którzy
Nie czerpią już z nami many
Niech ten czar będzie im dany
Jak osoba, którą znałeś
A nie przywita się dziś z Tobą
Jak osoba, którą kochałeś
A nie była z Twoją połową
A jak nie połowa dla mnie
To 0,7 Beama
Tylko mu pozwalam rzeczywistość mą zaginać
Presja moją zmorą
Spokój mą ostoją
Wszystko bez pośpiechu
Chociaż gonią mnie terminy
Nie podzielę losu Kartaginy
Ufam temu, co naskrobałem
Hejtom pokonać się nie dałem
Jestem bardziej złożony niż origami
Nie rozklejam się, gdy zostajemy sami
Chcą, bym zniżył głowę
Dziś wyznaczam swoją drogę
Idę tu po swoje
Od walki nie stronię
Postawa agresywna, atakuję Twoją Twierdzę
Chociaż w to nie wierzysz
Wszystko bez problemu zdobędę
Napieram do przodu jak taran
Kiki na słuchawkach
Więc dalej działam