Tu łapy gałęziom potrząsa wiatr
Tu ptaki szczebioczą trwożliwie
Tu gdzie Ty dziki niedostępny las
Ucieczka stąd niemożliwa
Czeremchy jak płótno na wietrze niech schną
Bzy z deszczem opadną na drogę
Wszystko jedno ja i tak zabiorę Cię stąd
Do pałacu z balkonem na morze
Twój świat czarownicy na tysiące lat
Schowali przede mną i światłem
I myślisz cóż piękniejsze być ma
Od tego zaklętego świata
Niech na liściach nie błądzi rannej rosy mgła
Niech się niebo z ziemią pokłóci
Wszystko jedno ja i tak zabiorę Cię tam
Gdzie flet już piosenki nam nuci
W jakiś dzień tygodnia w jakiś tam czas
Ostrożnie naprzeciw mi wyjdziesz
A wtedy na rękach będę Cię nieść
I nikt już nikt nas nie znajdzie
Porwę Cię jeżeli porwaną być chcesz
Czyż sił tyle trwonię na darmo
Musisz zgodzić się choćby na raj byle gdzie
Jeśli pałac z balkonem ktoś nam zajął