Warszawa w sercu Polski to miasto w moim sercu
Żyły pompują syf do miejskiego krwioobiegu
Każdy w biegu, tętnice zapchane życiem jak peron
Tu każdy dba o hajs,a nikt nie dba o choresterol
Tu chcesz wsiąść do pociągu byle jakiego
Ja mam tu korzenie i genealogiczne drzewo
Nie przyjechałem tu na studia, ani po lepszą pracę
Jestem swój chłopak od zawsze na zawsze
Krople biją w parapet, dzisiaj niebo płacze
Niewinne dzieci miasta odchodzą w niepamięć
My walczymy o lepsze ciuchy, fury i dom
A inni o kawałek chleba i jaki kolwiek kąt
To oni popełnili błąd czy ktoś za nich go popełnił
Żyjemy, żeby zginąć i jesteśmy obojętni
WWA, tutaj nigdy nic się nie zmieni
Bo czas leci (oł) jak wózki na V-rally
Jestem z miasta to widać, słychać i czuć z daleka
Od kołyski aż po uderzenie trumiennego wieka
Jedyni żyją w ściekach, inni harują ospali
To rzeczywistość labiryntu z betonu i stali
Hałas świeżych spalin, w mgłach trującego smogu
Tu nauczyliśmy się odróżniać przyjaciół od wrogów, synu
Podziękuj Bogu, lecz pamiętaj o diable
Tu dzieciaki graja w scrabble, układają nazwy tablet
Ktoś nagle w środku nocy zaczął przeraźliwie wrzeszczeć
Jakby nieostrożnie wdepnął nogą w kłusownicze kleszcze
Streszcze to po krótce, lecz sam dopisz Sobie finał
Trzech wygłodniałych typów kontra młoda dziewczyna
To nie są historie z kina kończące się happy end'em
Życie bywa wstrętne, oczy pogrążone obłędem
Jesteśmy tętnem rapu, pomiń fałszywe kurestwo
Dożywotnio reprezentuje P do N z kreską
Jestem z miasta (ej) to widać
Jestem z miasta (ej) to słychać
Jestem z miasta (ej) to widać (ej) słychać (ej) i czuć (jeszcze raz)
Jestem z miasta (ej) to widać
Jestem z miasta (ej) to słychać
Jestem z miasta (ej) to widać (ej) słychać (ej) i czuć (jeszcze raz)
Widziały wiele, ale milczą, dedykuje to tym fyrtlom
Gdzie najważniejsze to wywinąć się jako Jay Simpson
Jedyni wyjść stąd chcą, kiedy drudzy idą pod prąd, tu
Właściwej ścieżki niestety nie wskaże tom-tom
Nieważne czy to Pią Pią czy Warszawski Urysnów
Wszędzie ten sam przymus, wybór zależy od wpływów, synu
Nad miastem zły duch w sercach nienawiść wypiera miłosć
Z bajzlu w papierach tutaj zło ma wiele imion, tu
Syreny wyją przyznaj znajoma melodia
Wszyscy jesteśmy z miasta i właśnie w mieście nas spotkasz
Wychylam do dna co dnia, patrze na krajobraz bez zmian
Mój ukochany Poznań to dla mnie cały wszechświat
Te historie z sąsiedztwa ceni specyficzny urok
Zbliża się północ, płonie rulon, chwytam za pióro
Znów będzie rumor, dla nas pierdolony standard
Mały Shelma, Shellerini PDG jestem z miasta
Jestem z miasta gdzie hajs i lans liczy się na maxa
Ja idę swoją drogą dalej z frajerami jazda
Żyję tutaj i kocham każdy dzień, inne myślenie
Jakbym wdychał kurwa inny tlen
Jestem z miasta to widać, bo styl mam unikalny
Jestem z miasta to słychać, bo mówie nie jak każdy
Jestem z miasta to czuć, bo mam psychiczne jazdy
Tempo życia i stres już dawno zgubiłem azyl
Tutaj latem szukasz cienia, jesienią szukasz słońca
Dupy szukają miłości później dla dziecka ojca
Sytuacje trudne jak autystyczne alkoholik
Rozwiązujesz sie w sposób, który najbardziej zaboli
Grubo ustawiony może być najchudszy leszcz
Zanim dojdzie do spięcia to słowa na zamiary mierz
Bo tutaj tak jest i tutaj tak się żyje
Ja tutaj umrę i tu się urodziłem
Jestem z miasta (ej) to widać
Jestem z miasta (ej) to słychać
Jestem z miasta (ej) to widać (ej) słychać (ej) i czuć!
Jestem z miasta (ej) to widać
Jestem z miasta (ej) to słychać
Jestem z miasta (ej) to widać (ej) słychać (ej) i czuć!
Jestem z miasta (ej) to widać
Jestem z miasta (ej) to słychać
Jestem z miasta (ej) to widać (ej) słychać (ej) i czuć!
Jestem z miasta (ej) to widać
Jestem z miasta (ej) to słychać
Jestem z miasta (ej) to widać (ej) słychać (ej) i czuć!