Miał mi oddać każdy listek swego grodu
Każdy uśmiech, każdą łzę
Obiecał! Miał pamiętać mnie
Miał mnie kochać tak po prostu, bez powodu
Lecz gdy mój świat się kończy tylko ty tu jesteś
Nawet ty tu jesteś
Czemu ty tu jesteś?
I znowu śmieje się ze mnie los
Dając mi to coś za sojusznika
Co prawda założył Kościół Prime, wciąż
W jego zamiary lepiej nie wnikać
Dlaczego tak ma historia biec?
On przestał mnie desperacko unikać
Ten nagłej szczerości w oczach błysk
Mówi, że będzie lojalnie czekać tu
I w każdą noc, samotną noc będę rozmyślał
Czy wróci znów?
Oby wrócił znów
I poda rękę mi, zapyta mnie Jak żyjesz?, Jak minął dzień?
I to tylko. I choćby tylko to
I wyjmie hubkę i krzesiwo
I w blasku utonie miecz
I ogień w małej dziurze, w ziemi
W mig ogrzeje mały domek mój i małą duszę mą
Stęsknioną tak za ciepłem ludzkich serc
Czy powinienem kolejny raz
Słuchać się serca, które nie posiada żadnego obiektywnego
Spojrzenia na rzeczywistość, nie oszukujmy się
Lecz rozum też musi udział mieć
Jak zresztą widać
Jest tu tylko on
To on
Tylko on
Tylko jego mam
Kolejny wschód, więc kolejny dzień
Niejeden z nas nadal chciałby wierzyć
W Krainy Marzeń ziszczenie się
A póki co trzeba tylko przeżyć
I jest nas znowu jednego mniej
A w konsekwencji głośniejsza cisza
Lecz większych zmian nie da wyczuć się
Bez stresu, teraz da się oddychać
Kolejny wschód, więc kolejny dzień
Niejeden z nas nadal może wierzyć
Bo teraz życie wspaniałe jest
A póki co trzeba
Tylko przeżyć