W żywiole wojny tonę bezwolnie
W jej żniwie co dzień zanurzam dłoń
Czerwone krople płyn± po twarzy bohatera
Nie moje krople
Lecz klucz do strumienia dzierżę sam
Przyszło¶ć za mgł±
Nie dla niej Nawii oddech czuję
Choć biel skrzydlata jak l¶niacy grot
Od zawsze w sercu tkwi
Wyblakła w lustrach dusz
Piękna w aureoli nocturny
To ich splatane dłonie
Znacz± w księgach mój los
W żywiole wojny sięgam dna u szczytu
Prawdziwej glorii cień zgasił oczu blask
Ozłocił imię, w kurhanie ciało złożył
Legendy płomień rozpalił
Rozpostarł skrzydła Biały Ptak.
Uleciał duch po losu kres
Gdzie tron uczynkiem l¶ni, zhańbiony dziad spoczywał
Klękn±ł u wrót, spopielał piętna ból
Otwarła się ziemskich nocy spełniony sen Nawia