twarze drwin!
oczy kpin!
dłonie ostrzy!
serce jak stąd!
jestem pochodnią plugawych języków
jestem głębią czarnych oczu
jestem źródłem mych strumieni
zimny posąg boga, ty sam w nim
cierpisz klnąc w pustkę, konasz zadając sobie ból
nieczułe ciernie podżegaczy mów!
uschnięte krzewy gorejące z próśb!
dłonie jak lustro, życie jak karnawał
kopiec z wnętrzności wytapia krew
symbol unosi dym, w moich ustach wiatr
gołe ściany śmiesznych gróźb
zimne umysły oschłych słów
szydzę i drwię z ołtarzy bóstw
jestem jak lawa płynących snów
jestem jak droga, pokryty śluz
ukrzyżowane rozterki więdną na stosie mogił
chorobliwe nuty milkną w zbawienia czas
jestem zmową wiekuistą, jaskinią nieparzystą
jestem chwilą, jestem milą
jestem miłością, aksamitną złością
spełniam się w sobie, myślę o tobie
jestem dla nieba skrzecząca mewa
jestem dla ziemi nagrodą w pościeli
jestem jak syty żar, piekielny filar
ma segregacja, ma dualizacja
na zawsze jestem zimny
jestem - me imię głód
jestem - me imię bóg
unoszę się do wszystkich diabłów
urastam ponad schemat wszechświata
jestem akrobata...