Back to Top

28.09.97 Video (MV)




Performed By: Molesta
Length: 2:37
Written by: SEBASTIAN IMBIEROWICZ, PAWEL WLODKOWSKI




Molesta - 28.09.97 Lyrics




Jazda ty Wilku powiemy chłopaczynom jak to wtedy było
Co Łysy dostał bęcki poszliśmy go pomścić a tu nas psy nawinęły

Warszawski Ursynów ta rzecz tu się dzieje
Jesienny wieczór wiatr chłodny wieje
Brechy w dłoniach jestem z całą ekipą
Idziemy obić mordy jakimś typom
Przez podwórka i ulice pozdrawiam załogę
Wtem psy zajeżdżają nam drogę
Nic zrobić nie mogę choćbym bardzo chciał
Pada strzał strzał (bał łał łał)
Jebany pies z pistoletem w ręku
Chce bym się bał ja nie czuję lęku
I nie czuję strachu z rękoma na głowie
A twarzą w piachu odczuwam dumę bo
Pieprzę całe zgromadzenie
Społeczeństwo dla którego jestem zagrożeniem
Jestem chuliganem i już się nie zmienię
Moi ludzie dobrze mnie znają
Stoję z moim kumplem skuty choć nie fają
Wszyscy na wpierdol czekają choć dostają nie pękają
Matka tak uczyła mnie
Morda nie szklanka nie zbije się
Zaciskam zęby bo dobrze o tym wiem
Że zawsze i wszędzie policja jebana będzie
Jesteś w błędzie jeśli myślisz inaczej
Pała to pała raczej raczej
Wiesz o czym mowa prawdziwe słowa
WWDZ chłopak z Mokotowa i od nowa

Mamy tu piętnastu typów uzbrojonych w bejsbole
Proszę wszystkie jednostki

Zacznę od momentu jak leżałem na ziemi
Z szalonym Wilkiem kajdanami złączeni
Trwało to chyba nie wiem piętnaście minut
Na plecach czułem policyjny but
Zimna jak lód była ulica
Wokół moi ludzie i znajoma dzielnica
Społeczeństwo akcją policji się zachwyca
Na tylne siedzenie zostali rzuceni
Wiem że nie wrócimy stamtąd zadowoleni
Cieszy mnie to że na meczach pomszczeni
Bo tam to my jesteśmy górą gradową chmurą
Z deską w ręku żegnam się z kulturą
Jestem pod mendownią opon pisk
Na przywitanie dostaję w pysk
W głowie błysk gumą po karku
Zwala z nóg szybciej niż lufa przy barku
Mały pokój kraty i stara lamperia
Czuję ciosy na plecach w ich oczach histeria
Choć nie jestem gangsterem policję stresuję
Uzdolniony chuligan o tym rymuje
Nienawiść to jedno co czuję
Frustruje mnie ta cała sytuacja
To jest prawdziwa osiedlowa akcja
Potwierdzi to Hemp skład Kacza i Fundacja
Dwudziesty ósmy dzień wrześniowy
By nienawidzić policji miałem powód nowy

Dobra to wszystko
Nienawidzę policji
Ja też nienawidzę policji
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Jazda ty Wilku powiemy chłopaczynom jak to wtedy było
Co Łysy dostał bęcki poszliśmy go pomścić a tu nas psy nawinęły

Warszawski Ursynów ta rzecz tu się dzieje
Jesienny wieczór wiatr chłodny wieje
Brechy w dłoniach jestem z całą ekipą
Idziemy obić mordy jakimś typom
Przez podwórka i ulice pozdrawiam załogę
Wtem psy zajeżdżają nam drogę
Nic zrobić nie mogę choćbym bardzo chciał
Pada strzał strzał (bał łał łał)
Jebany pies z pistoletem w ręku
Chce bym się bał ja nie czuję lęku
I nie czuję strachu z rękoma na głowie
A twarzą w piachu odczuwam dumę bo
Pieprzę całe zgromadzenie
Społeczeństwo dla którego jestem zagrożeniem
Jestem chuliganem i już się nie zmienię
Moi ludzie dobrze mnie znają
Stoję z moim kumplem skuty choć nie fają
Wszyscy na wpierdol czekają choć dostają nie pękają
Matka tak uczyła mnie
Morda nie szklanka nie zbije się
Zaciskam zęby bo dobrze o tym wiem
Że zawsze i wszędzie policja jebana będzie
Jesteś w błędzie jeśli myślisz inaczej
Pała to pała raczej raczej
Wiesz o czym mowa prawdziwe słowa
WWDZ chłopak z Mokotowa i od nowa

Mamy tu piętnastu typów uzbrojonych w bejsbole
Proszę wszystkie jednostki

Zacznę od momentu jak leżałem na ziemi
Z szalonym Wilkiem kajdanami złączeni
Trwało to chyba nie wiem piętnaście minut
Na plecach czułem policyjny but
Zimna jak lód była ulica
Wokół moi ludzie i znajoma dzielnica
Społeczeństwo akcją policji się zachwyca
Na tylne siedzenie zostali rzuceni
Wiem że nie wrócimy stamtąd zadowoleni
Cieszy mnie to że na meczach pomszczeni
Bo tam to my jesteśmy górą gradową chmurą
Z deską w ręku żegnam się z kulturą
Jestem pod mendownią opon pisk
Na przywitanie dostaję w pysk
W głowie błysk gumą po karku
Zwala z nóg szybciej niż lufa przy barku
Mały pokój kraty i stara lamperia
Czuję ciosy na plecach w ich oczach histeria
Choć nie jestem gangsterem policję stresuję
Uzdolniony chuligan o tym rymuje
Nienawiść to jedno co czuję
Frustruje mnie ta cała sytuacja
To jest prawdziwa osiedlowa akcja
Potwierdzi to Hemp skład Kacza i Fundacja
Dwudziesty ósmy dzień wrześniowy
By nienawidzić policji miałem powód nowy

Dobra to wszystko
Nienawidzę policji
Ja też nienawidzę policji
[ Correct these Lyrics ]
Writer: SEBASTIAN IMBIEROWICZ, PAWEL WLODKOWSKI
Copyright: Lyrics © Universal Music Publishing Group

Back to: Molesta

Tags:
No tags yet