Wstałem przed siódmą w sobotę, jakby Tata miał zabrać mnie na stadion
Nie żeby kopać piłkę, płyty w folijkach znaczyły więcej niż biblia
Pobudka jak świta, w podziemiach frytki z ketchupem popijałem Fantą
Na stolikach hity tygodnia, a dla znawców wypisany w notesach plankton
Sięgał po nie las rąk, a policja chciała zarzucić na te praktyki lasso
Dlatego głębokie kieszenie i oczy otwarte były rzeczą ważną
Ktoś znał na to sposób i walił kijem o słup na widok niebieskich
Rozumieli to wszyscy, o ile nie pojawiał się Kazik Staszewski
Płyty zamieniały się w skarpetki, nic nie wymagało interwencji
Dosyć oczywisty trick, a po pierwszym singlu leżało tam twoje greatest hits
Zanim dostałem dowód, zanim świat zaczął bać się zdjęć topniejącego lodu
Zanim ludzie zaczęli narzekać, że grają tam gwiazdy, a w sumie chuja słychać
Zanim ogrodzono podwórka i klatki, zanim na gruzach bud wyrósł parking
Zanim zabito tam człowieka, na którego ktoś czekał
Wstałem przed siódmą w sobotę, jakby to znaczyło dziś cokolwiek
Wstaję przed siódmą też w tygodniu, jestem takim ziomkiem
Mijam rewitalizację po polsku, biel i czerwień, piłkę nożną, disco polo na czyichś szczątkach
Nie ma człowieka, kilku knajpek, kilku par adidasów i skarpet
Możesz działać bezkarnie, tylko robiąc przestrzeń pod przyszłe pola karne
Możesz strzelać do ludzi, tylko po to, żeby ktoś mógł potem strzelać w bramkę
Zapuść się dalej, kilka stówek w kieszeni, nie wynajmiesz mieszkania, kupisz roszczenia do kamienic
Zanim odczytasz akt oskarżenia, będą uniewinnieni
Byle publicysta farmazony powieli, a za bycie w złym miejscu mogą spalić lub zastrzelić
Zanim dostałem dowód, zanim świat zaczął bać się zdjęć topniejącego lodu
Zanim ludzie zaczęli narzekać, że grają tam gwiazdy, a w sumie chuja słychać
Zanim ogrodzono podwórka i klatki, zanim na gruzach bud wyrósł parking
Zanim zabito tam człowieka, na którego ktoś czekał