Byłem kurewsko blady, ona powiedziała, "po czym?"
Co za idiotyzm
Wtedy akurat po niczym oprócz życia, w którym boję się otworzyć oczy
A wszystkie dźwięki brzmiały jak kroki mordercy
Wiem, że to z troski, ale to nie był moment, kiedy dostawałem celujący z chemii
A jedyne, co kontemplowałem to głębia zranień
Ona pyta, czy zapalę, a ja mówię dzięki
Ona trzyma mi rękę na kolanie i wiem "świat nie może być piękniejszy"
Zabija mnie tęsknota za czasem, gdy ważyłem tyle samo, ale czułem się dużo lżejszy
Czasem zapadam się w tej czasu pętli
I jedyne co mnie trzyma to fakt, że w tym sporcie nie ma gorszych ani lepszych
Jeśli nie wierzysz to, rozejrzyj się, "o, ten też coś spieprzył"
Każdy swoje kompleksy zamieniał w truciznę
A potem wpychał w wentyl, potem pewnie czuł wstyd i miał złe sny
Oprawiał to w ramkę, może leciały łezki i powtarzał schemat albo brał coś z tej lekcji
To czyni z nas ludzi, nie potwory, to prosta statystyka, przez większość czasu jesteśmy przeciętni