Przykazań uczył mnie Biggie, wy sracie w swoje gniazda
Największy hardcore to w tv, liznąłeś kału nie bagna
Z cyklu tyram se giby, codziennie podnoszę standard
Macie chodliwe ksywy co chwila już w innych barwach
Branża, taka sama jakbym rzucał gdzieś paczki
Na palcach nie zostaje trawa, a czyhają sprzedawcy
Mieć co szamać, najlepszy sort, nie ma tu sztampy
Towar w kilogramach, najlepszy sort nie jakiś plastik
Omijasz bramy i klatki jak idziesz w drogich szmatach
Gdzie twoje klamki, mówisz yy trzyma w szafie tata
W kanapkach same stówy, a masz tylko grama w gaciach
Jak widzisz moich ludzi, jakbyś widział Nosferatu
Patrole krążą cały czas, wywierają tu presję
Ktoś gubi ogon w razie czego przecież ma amnezję
Te cipki błądzą mając nawet tu w google pinezkę
Masz ciężki odlot dzieciaku, to wpadnij tu na backstage!
Kolejny typek chce nagrywać teraz
Bo łatwiej mu jest wyrwać suki na imprezach
Jaki raper sprawdź jego flow x2
Warszawa to nie Neapol
Widziałem papier na ciebie ty jesteś kabel nie kapo
Napisałeś kilka płyt, każda z nich to farmazon
Jebać twój kwit, ulica ci zerwie pagon
Nie mówię dużo, czytam Mario Puzo
Leżę sobie na kanapie z moją nową muzą
Jak wchodziłem za kulisy to latały butle
Pierwszy raper, który wyjebane ma na sukces
Lecę, jakbym jechał czarnym SUVem po dzielnicy
Jak ci nie powiedzą oczy to powiedzą tobie sznyty
Różowa mewa i strunowe torby
Jestem stąd, a mój ziomek to jest kurwa zombie
Se nagrywam z koleżkami jakbym wpadł na kawkę
Moje bloki to safari, chcę floty jak Amber
Ty masz tyle stylu co te twoje buty Balenciaga
Klikam w ubera i podjeżdża po mnie kaban
Kolejny typek chce nagrywać teraz
Bo łatwiej mu jest wyrwać suki na imprezach
Jaki raper sprawdź jego flow
Kolejny typek chce nagrywać teraz
Bo jest łatwiej mu wyrwać suki na imprezach
Jaki raper sprawdź jego flow
Dziś kurwa żałuję, nieskończone cztery trasy
Wiesz nawet bez pieprzonej tu na stresy flachy
Se kładę wersy jakbym stracić głos miał nagle od tak
Scena beze mnie jak bez okna - kurwa, nie wygląda
Scena bez ciebie to scena bez ściemek
Siema się przebierz jak się pchasz przed szereg
Szkoda by zniszczyć ten sweterek
Patrz się w twarz nie w ziemię
Zawsze walcz z charakterem, prawdę wal bez eee
Choć takie łatwe nie jest
Zmieniłem XL na Mkę, a w rapie waga ciężka
I co tam se mówisz pieprzę, mam kamień zamiast serca
I mnie to nie rusza kilka lat w tej branży dało w gar mi
I jakoś mi nie pasi stół, przy którym walą karmi
I mam trochę żal Małolat żeś mnie z bratem w rap wjebał
Mógłbym być prezesem, ale trudno jak trzeba
Nocą piszę, a wyśpię się po śmierci, obym zasnął
Bo kilku ziomów czeka już tam na mnie z powitalną
To jest klasyk, rap miejski
Małolat, Auer to dla was chłopaki kiedyś się odwdzięczysz, elo
Jaki raper sprawdź jego flow
Jaki raper sprawdź jego flow
Przykazań uczył mnie Boniek[?], spoczywaj w pokoju bracie
Ulica to nie plac zabaw nie mów mi, że nie wiedziałeś
Mieli być tu całą bandą nie przyszedł nawet on sam
Samozwańczy kurwa mać gangster jak pierdolony 6ixn9ne
To ciężkie rozkminy typie, to jest coś więcej niż rap
Sprzedałeś swojego kumpla, bo bałeś się kurwa mać
A wcześniej grałeś łobuza, gdzie teraz jest ten twój gang
Mamusia płacze, synusia zabrał jakiś smutny pan
Na bitach pisane znaki znane kumatym tu dobrze
Po rejestracjach zajarzysz, które nasze, które obce
Cannabis pachnie na klatkach zmieszany z wonią obiadu
A tam na trzecim altanda, znowu tam komuś wjeżdżają
Na żartach nie znam się twoich, bo ważę słowa lelaku
Wartości uczony ze szkoły starych dobrych chłopaków
Na feacie zacne persony, nie żadne randomy z parku
Algorytm jest zakończony i zwrota leci jak nabój
Kolejny typek chce nagrywać teraz
Bo jest łatwiej mu wyrwać suki na imprezach
Jaki raper sprawdź jego flow
Kolejny typek chce nagrywać teraz
Bo jest łatwiej mu wyrwać suki na imprezach
Jaki raper sprawdź jego flow
Na jednym wózku wśród elity jebać waszych gości
Robiłem dobre płyty, gdy zbierałeś marne propsy
Nie muszę winić siebie za to, że tu jestem dobry
Gały w glebę tu papugo pieprzę co ty sądzisz
Ci co na mnie se przycięli przyjdą w łachę jeszcze
Piłem wódę byłem niemy, dzisiaj dawaj więcej
Czasy grube, głosy z melin mnie wołają prędzej
Zgarnę sumy za konkrety, życzysz źle - cię pieprze
Nie jestem z pierwszej łapanki
Ani z typów co się dają nabrać na trzy karty
Nie lubi mnie rynek, nie uwielbiają wydawcy
Będą mieli problem, trzeba no to jebnę z bańki
Fury na full kucach, nie kucyki z twojej stajni
Znają się na ruchach wtedy kiedy chcą zatańczyć
Nawet nie są średni, myślą, że są fajni
Nie siej tu przypału, nie zaczynaj marnej gadki