Back to Top

Kalik - W myślach Lyrics



Kalik - W myślach Lyrics




Wychodzę z domu do samochodu
Zabieram prawko i dowód
Dzwoni telefon co jak i gdzie i o tym nie mówię nikomu
Idąc do fury zahaczam o sklep, pragnienie rośnie i pić się chce
Marzę o życiu, które jak sen
Co trzeba zrobić by zdobyć już wiem
Ustawiam się w krótkiej kolejce
Myślę sobie nad nowym tekstem i nad tym czy aby czasem przypadkiem nie zostawiłem czegoś w łazience
I nagle pewnym momencie kasjerka mnie pyta: to wszystko czy może podać coś jeszcze?
Ja mówię dzięki zaraz dam dzięgi sięgam do kielni wyciągam kluczyki i hajs, Najs
Ona sprawdza banknoty na dotyk, jakby tacy jak ja tylko w nocy
Zwiastowali kolejne kłopoty i chyba ma już ich dosyć
Rzuca mi parę złotych wydając resztę, piątka upadła na reszkę
Myślę sobie w końcu na reszcie
Bo miałem wrażenie, że chwila trwa wiecznie

Dziwny jest ten świat, kiedy mówią o nas oni myślą o przestępcach

Przed sklepem stoi dwóch ziomeczków
U nich wszystko w porządeczku
Jak najbardziej wszystko jest miejscu
Nie zdają sobie sprawy ale tajemnica ich wisi w powietrzu
Pragnienie zaspokaja, tu tłoczony łyk natury, w drodze do fury
Myślę o tym, że za chwilę walne zaraz z grubej rury
Otwieram drzwi, kluczyk w stacyjkę
To zaczyna być powoli archaiczne
Ale to nie czas i miejsce teraz na wywody tu filozoficzne
I nagle ktoś pukając z boku mówi panie, opuść szybkę
Nie masz czasem jakichś drobnych bo brakuje nam już tylko na popitke?
Ustawioną mam nagrywkę, to dla ciebie to na zwijke
Czuje się jak w czeskim filmie odjeżdżając z piskiem
Lecę już na miejsce bo się umówiłem z dobrym pyskiem
Ruch jest całkiem spoko, aut jest mało
Z boku na poboczu psy tam kogoś mają
W bagar świecił mu latarą, w lusterku się oddalają

Na miejscu gadka, kilka fajnych wspomnień
Wir wydarzeń, w żywiole drenujący portfel
Jeśli masz może wtedy nie zmokniesz
Nie Jeden tylko moczy mordę i kopie po kostce
Z tego już wyrosłem chce normalnie robić forsę
Omijając firewalle hackujemy do niej dostęp
To słowo w którym rzeźbię, jest moim rzemiosłem
I Lubię to najbardziej ze wszystkiego w genach co z domu wyniosłem
Młodość, mamy podobnie to skomplikowane nigdy nie było proste
Niby więcej niż znajome twarze, ale teraz nagle obce
Te kłamstwa to ci powiem nawet nie były słodkie
Wywalam do kosza to wszystko przez zmiotke
Dla nich nie ma nas, oni nie licząc się z nikim myślą tylko o sobie
I znikają bardzo szybko kiedy tylko coś się dowiesz
Krótki bajer po nim zbijamy pione i tymczasem pora dalej lecieć w drogę, każdy w swoją stronę
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Wychodzę z domu do samochodu
Zabieram prawko i dowód
Dzwoni telefon co jak i gdzie i o tym nie mówię nikomu
Idąc do fury zahaczam o sklep, pragnienie rośnie i pić się chce
Marzę o życiu, które jak sen
Co trzeba zrobić by zdobyć już wiem
Ustawiam się w krótkiej kolejce
Myślę sobie nad nowym tekstem i nad tym czy aby czasem przypadkiem nie zostawiłem czegoś w łazience
I nagle pewnym momencie kasjerka mnie pyta: to wszystko czy może podać coś jeszcze?
Ja mówię dzięki zaraz dam dzięgi sięgam do kielni wyciągam kluczyki i hajs, Najs
Ona sprawdza banknoty na dotyk, jakby tacy jak ja tylko w nocy
Zwiastowali kolejne kłopoty i chyba ma już ich dosyć
Rzuca mi parę złotych wydając resztę, piątka upadła na reszkę
Myślę sobie w końcu na reszcie
Bo miałem wrażenie, że chwila trwa wiecznie

Dziwny jest ten świat, kiedy mówią o nas oni myślą o przestępcach

Przed sklepem stoi dwóch ziomeczków
U nich wszystko w porządeczku
Jak najbardziej wszystko jest miejscu
Nie zdają sobie sprawy ale tajemnica ich wisi w powietrzu
Pragnienie zaspokaja, tu tłoczony łyk natury, w drodze do fury
Myślę o tym, że za chwilę walne zaraz z grubej rury
Otwieram drzwi, kluczyk w stacyjkę
To zaczyna być powoli archaiczne
Ale to nie czas i miejsce teraz na wywody tu filozoficzne
I nagle ktoś pukając z boku mówi panie, opuść szybkę
Nie masz czasem jakichś drobnych bo brakuje nam już tylko na popitke?
Ustawioną mam nagrywkę, to dla ciebie to na zwijke
Czuje się jak w czeskim filmie odjeżdżając z piskiem
Lecę już na miejsce bo się umówiłem z dobrym pyskiem
Ruch jest całkiem spoko, aut jest mało
Z boku na poboczu psy tam kogoś mają
W bagar świecił mu latarą, w lusterku się oddalają

Na miejscu gadka, kilka fajnych wspomnień
Wir wydarzeń, w żywiole drenujący portfel
Jeśli masz może wtedy nie zmokniesz
Nie Jeden tylko moczy mordę i kopie po kostce
Z tego już wyrosłem chce normalnie robić forsę
Omijając firewalle hackujemy do niej dostęp
To słowo w którym rzeźbię, jest moim rzemiosłem
I Lubię to najbardziej ze wszystkiego w genach co z domu wyniosłem
Młodość, mamy podobnie to skomplikowane nigdy nie było proste
Niby więcej niż znajome twarze, ale teraz nagle obce
Te kłamstwa to ci powiem nawet nie były słodkie
Wywalam do kosza to wszystko przez zmiotke
Dla nich nie ma nas, oni nie licząc się z nikim myślą tylko o sobie
I znikają bardzo szybko kiedy tylko coś się dowiesz
Krótki bajer po nim zbijamy pione i tymczasem pora dalej lecieć w drogę, każdy w swoją stronę
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Adam Kurach, Kamil Kalicki, Krzysztof Łyszkowski
Copyright: Lyrics © O/B/O DistroKid

Back to: Kalik



Kalik - W myślach Video
(Show video at the top of the page)


Performed By: Kalik
Length: 3:31
Written by: Adam Kurach, Kamil Kalicki, Krzysztof Łyszkowski
[Correct Info]
Tags:
No tags yet