Jestem dziś mistrzem optymizmu, pikuje w dół, w dół
Tam nagie wodorosty, grają biały szum.
To poziom zero, tłoczą się ci, co chcieli odbić się
Widzę już drugą stronę lustra
Chcę przebić się tam, już czas
Nie przepraszam, nie dziękuję, gestów nie analizuje
Nie przeżywam, nie żałuję, słowa na później zachowuję
Nie zachwalam, nie szkaluję
Głową w dół sobie pikuję, sen za snem konstruuję
Szybko mija mi czas
Nie boje się nic, bo wiem, lato kończy się, co dzień
Nie szukam gruntu pod stopami, on nigdy tam, nie pojawia się
Nie dbam o aerodynamikę, spadam jak chcę, jak chcę
Tu kieruje mną powietrze, za chwilę, poznam Cię
Nie przepraszam, nie dziękuję, gestów nie analizuję
Nie przeżywam, nie żałuję, słowa na później zachowuję
Nie zachwalam, nie szkaluję
Głową w dół sobie pikuję, sen za snem konstruuję
Szybko mija mi czas