Posępne twarze mijają mnie
Próbuje odkryć w nich siebie
Zbyt dużo słów, za mało nut
By stworzyć z nich coś więcej
Więc biegnę dalej pod prąd
Mijając szarość mętną toń
Chwytam przy tym chwilowe szczęście
Choć pragnę ciągle czegoś więcej
Po nieboskłonie boso tańczę
I czuję jak unosi mnie wiatr
Prowadzi przez moje wnętrze
Armię kolorów z mych zalet i wad
Za późno by cofać się
Choć nie mam sił podnoszę się
Rysuje ślad choć zaciera się
Algorytm snu prowadzi mnie
Przez myśli moje przedzieram się
Choć tłum skanduje, ja mówię nie
I biegnę dalej mijając strach
Walcząc o swoją prawdziwą twarz